środa, 15 lutego 2012

Feminizacja

   Zaczęło się na przystanku autobusowym. Oponent przyjął bierną postawę, wciąż pozostając groźnym zważywszy na liczebną przewagę. Uniosłem lewą rękę, nieznacznie zawinąłem na niej rękaw, który teraz ukazywał mi zegarek - autobus pojawił się trzy minuty przed czasem. Zawsze pojawia się przed czasem - pomyślałem, - zawsze wtedy, kiedy nie ja. Wjechał w zatokę, uchylił drzwi. Uznałem to za doskonały moment na ofensywę, odwinąłem więc rękaw, zgiąłem nogę w kolanie, jedną z rąk (to musiała być jedna z nich) rozepchałem kieszeń w torbie by wymacać w niej bilet, postawiłem zamierzony krok i...

   ... nie postawiłem ani jednego więcej, zatrzymany dżentelmenskim zmysłem. Niech mnie, kobiety opanowały świat. Autobusem planowały jechać ze mną same dziewczęta, mniej lub bardziej młodsze. Od histerii uratował mnie stary kierowca, który na szczęście okazał się być facetem - po widoku wszystkich tych kobiet, które puściłem przodem, spojrzał na mnie zapadniętymi oczami mówiącymi 'tak, stary, zostaliśmy już tylko my'. Na szczęście nie był gejem.

 

   Sami faceci! Jedna kobieta, ale w towarzystwie swojego mężczyzny. Tylu ptaków i ich jajek nie spotyka się dziś w kurniku, a nawet na finale ekstraklasy. Samce chodzą tu po peronie, wsiadają do pociągu, a gdy z niego wysiądą to rozejdą się po miastach i wszędzie będzie ich pełno. Gdzie są kobiety?


 

   Poszły do roboty! Film błędnie nazwano 'Robotnicy wychodzący z fabryki' - choć mogę się mylić i pod obszernymi sukniami i wypchanymi cycuchami kryją się zniewieściali faceci, Bóg wie po co. Z fabryki wychodzą jednak same damy. Dziesiątki, setki samych dam. O, wyskoczyło dwóch panów.
   To dość zabawny obraz świata na skraju XIX wieku. Kobiety siedziały w pracy, wracały szybkimi nózkami do domu i siedziały tam do dnia kolejnego w czasie, gdy panowie wsiadali z jednego pociagu do drugiego, kręcili wałki, zwiewali przed psami (nie policjantami, tylko psami), rozwijali się towarzysko i hulali do oporu. I też mieli szybkie nóżki.
   Bracia Lumiere, kręcąc swoje pierwsze filmy, a nawet pierwsze na świecie filmy, nie byli jeszcze świadomi, że za blisko sto lat ich gatunek zostanie stopniowo, ale zaskakująco skutecznie wyparty. Biedni panowie. Jeździli pociągami i nie wiedzieli, że ich przebiegłe kobiety, te wychodzące z fabryki, knują szczwany spisek. Praca była zaledwie czubkiem góry lodowej - pod jej pozorem szuflowały pionkami po wielkich mapach, spotykały się na szczycie i układały wielki plan. Plan znany dziś jako emancypacja.
   Nie no, fajnie że kobiety 'wyszły'. Na ulicach zrobiło się ładniej i wogóle. Przechodząc przez pasy mogę mieć nadzieję, że tramwaj zahamuje na mój widok, bo za jego sterami siedzi wesoła rusałka a nie zawistny wieprz. Przy kasie ładnie się uśmiechnie, w autobusie podziękuje za zwolnione miejsce. Jest pewna siebie. Ale wszystko to obiera nieco zły kierunek. Taki nawet bardzo zły.
   Kobiety dostały się absolutnie wszędzie, ale niestety w o jedno miejsce za dużo. Nie do rządu, nie też do sportu. No dobra, w dwa miejsca - bo za kierownicę też się dorwały. Największym klopsem jest jednak fakt, że udało im się wedrzeć do wydawnictwa słowników lub pod kołdrę szefa wydawnictwa słowników, i dopisać do synonimów słowa 'emancypacja' przeklęte słowo 'feminizm' (lub nakłonić do tego szefa).
   Więlkie dzięki.
   Przez to panie czytają sobie taki słownik, dochodzą do hasła na 'e' i myślą, że erekcja to tylko penisowy wzwód. Albo nie, nie tak - dochodzą do hasła na 'e' i myślą, że wolność kobiet oznacza zniewolenie mężczyzn, o.
   Nie wszystkie panie.
   Ale wystarczy tylko parę.

Ram tata tam, man down.





A o tym kawałku już zapomnieliśmy.
 
   Kiedy wychodzę na ulicę to rzeczywiście widzę niemal same kobiety. Mój fanpejdż lubi tylko czterech facetów. Gdzie więc podziali się panowie? Tego nie wie nikt. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie.

2 komentarze:

Krótka, treściwa opinia, albo surowa jazda i długi wywód ociekający w krwistą krytykę!

'klik' i piszesz