piątek, 7 stycznia 2011

Mój pierwszy mili... khem, tysiąc

   Kapitalna sprawa - dobiliśmy do tysiąca odwiedzin! Możesz sprawdzić to po prawej stronie tegoż (jak i każdego kolejnego) tekstu, białe cyfry na czarnym, stylowym tle spełniają tę właśnie rolę. Cieszy mnie taka kolej rzeczy, przede wszystkim ze względu na to, że blog ten jest dla mnie pewnego rodzaju uczelnią dziennikarską - jeno w miejsce doktorów mam Ciebie, czytelniku. Na przełomie niespełna półtora roku zmieniałeś się, rosłeś, zyskiwałeś kolejne, nowe oblicza i byłeś motorem napędowym do tego, co mogę śmiało nazwać moją małą publicystyką. Dlatego też, pchany szacunkiem do Ciebie, dziękuję Ci za dotrzymanie towarzystwa w tym niemym dialogu.

   Odbiegajac od słodkich słów dziękczynienia wrócę teraz do mojej powinności. O czym chcesz dziś przeczytać? Na myśl przychodzi mi tajemnicza, tępa rzeczywistość - sądzę, iż jest ona warta przedyskutowania i przemyślenia. I, tak jak zazwyczaj ma to miejsce, przyszła ona w absolutnie codziennych okolicznościach, konkretnie podczas wyjątkowo codziennej kąpieli w wyjątkowo codziennej łazience (zapytasz, czym właściwie jest wyjątkowa codzienność - otóż jeszcze nie wiem, ale brzmi kozacko; odpowiem Ci jak się nad tym świeżo wykreowanym epitetem głębiej zastanowię). Kiedy, jak co dzień, chwytałem w mą prawą dłoń aromatyczny przedmiot lubiący upadać w trakcie grupowych, męskich kąpieli, dostrzegłem coś, co jak dotąd unikało mojej uwagi, z racji swojej niewidzialności. Ciemnoniebieski monument, wyprofilowany na wzór kobiecego brzucha tak, aby nie uciekał z wilgotnych rąk tak łatwo jak wspomniane przed chwilą mydło, nie zaskoczył mnie swoją zawartością - wszak szampon do włosów to szampon, stoi tu właśnie dlatego że jest szamponem do włosów. Jednak po dłuższej refleksji, jaka ogarnęła mnie po ujrzeniu naklejonych nań opisów, uderzyła mnie okrutna, brutalna i bezczelna prawda. Jesteśmy świadkami nieustannych podziałów o podłożu seksistowskim! Nie myśl jednak, że dopiero teraz dotarł do mnie fakt istnienia kobiecych i męskich szamponów - nie nie nie, to zauważyłem już wcześniej. Podziały o których mówię poruszają naszą godność, inteligencję i równość, wychowując nas (drogie panie, zważcie na to iż nie mówię teraz o Was) na stereotypowe, tępe pały. O czym mówię? Dlaczego czuję się jak idiota?

   Proszę, oto kładę przed Tobą dowód moich rozważań (celowo zmieniłem nazwę produktu, nie chcę mieć problemów na drodze sądowej, poza tym nie jest ona istotna). Co widzimy? Owszem, ciemny odcień niebieskiego podkreśla męski charakter produktu, jest to też zaznaczone wymownym napisem 'FOR MEN'. Jednakże nieco poniżej wyskakuje byk - 'strong power,' dwa słowa, które mają sugerować facetowi, iż jeśli zastosuje ten mocny, męski szampon na swojej męskiej głowie, to już w ogóle będzie męski i silny. Ba, gość taki winien stawiać ów preparat w widocznym miejscu, by każdy odwiedzający jego łazienkę wiedział z kim ma do czynienia. Wspaniale, kupując taki szampon mam po prostu świadomość, że dla jego producenta jestem inteligentym konsumentem, który doskonale wie czego chce.

   Rozumiesz? To nie jedyny przykład - bez namysłu przytoczyć mogę super szybki (najszybszy!), wyścigowy roll-on pod męskie pachy Rex**a V8 Men czy energetyzujący napój Ti**r, który piję z wyjątkowej, zaprojektowanej przez designerów Porsche butelki. Świetnie, postawię ją na szafce, tuż obok kolekcjonerskiej puszki kreatyny. Do którego mechanika wybiorę się na przegląd samochodu? To chyba jasne - ta kobieta wypinająca się przy BMW ma duże dydy, facet musi znać się na rzeczy!
   Nie krzyczałbym o tym, gdyby nie było w tym nic nienaturalnego - bo owszem, jestem świadom praw marketingu które rządzą rynkiem. Jednak nie tędy droga, nie chcę być traktowany w ten sposób. Publika narzeka na marginesach na ogół mężczyzn, krytykuje ich prostotę i emocjonalną (umysłową z resztą też) prymitywność - dlaczego więc sama dąży do tego, by tacy byli? Drogie panie, wspomniałem wcześniej że problem ten Was nie dotyczy. Zastanówcie się jednak przy najbliższej wizycie przed lustrem, dlaczego wasze preparaty są shiny, biorythm, clinical, czy naturals (pierwsze przykłady nazw po wygooglowaniu w grafice słów "antyperspirant women")Rozumiem, że kiedy kobiece pachy się nie pocą to połyskują w blasku słońca, są klinicznie świeże wpływając w dodatku pozytywnie na ich naturalny biorytm. Niesamowite, jak mogłem tego wcześniej nie dostrzegać? Sprawdzę przy najbliższej okazji. Kwestią czasu jest wprowadzenie Turbo Chleba dla panów i Chleba Natural Care dla pań.
   Cóż, starczy głupot, czas na muzykę. Z racji stricte męskiego wątku powyższego tekstu, postanowiłem podzielić się kawałkiem jednego z krążków zatytułowanych 'Męskie Granie'. Nie chcę jednak, by zabrzmiało to jak ironia - w tym przypadku jest to porcja świetnej muzy sklejonej przez równych facetów, która idzie ramię w ramię z naturą samców.
Enjoy.



Waglewski, Maleńczuk, Abradab - Wszyscy Muzycy To Wojownicy

Znany, jestem pewien, twór trzech genialnych reprezentantów polskiej sceny muzycznej. To zaskakujące jak trafnie udało im się połączyć dość skrajne gatunki muzyczne. Partie Maleńczuka szczególnie przypadły mi do gustu.



Kim Nowak - Szczur

Teraz już czysto rockowe brzmienie, przywodzi nieco na myśl znane niektórym kawałki Death Weather. W ucho wpada kapitalny motyw przewodni gitary, warto też wschłuchać się sumiennie w tekst - autor słów nie olał tematu.



Abradab - Ciężko Żyć Lekko

Lekkość rapu - sposób, w jaki ci faceci prowadzą zmyślne słowa jest po prostu niesamowity. Nie dość, że mają sens, to w dodatku słucha się ich z nieustannym uśmiechem pod nosem. Uwielbiam Abradab. Pomyśleć, że zapomniałem o nich tuż po zacnym 'Rapowym Ziarnie'.



Bajzel - Window

Przyznaj, wyraźnie czuć tu akcent pomysłowości zachodniej muzyki, prawda? Pomijając niepolski tekst, naturalnie. Rytmicznie leci do przodu, nie spieszy się, obiera sobie ścieżkę nieco alternatywną. Cieszy ucho.



Kumka Olik - Zaspane Poniedziałki

Ciepłe akordy i zacny tekst, znany z resztą z całej twórczości tego gościa. Zaiste, życiowy tekst! Chętnie nominowałbym go do hitu jakiegokolwiek lata, bo właśnie z takowym mi się kojarzy - sprzyja wspomnieniom, coś w nim pozytywnego siedzi.



   Jako skromny bonus raczę Cię, czytelniku, przykładem fajnego marketingu. Oto przed Tobą Hardcorowy Koksu, mój życiowy autorytet, swoisty ninja master!


  Enough. Jeszcze raz dzięki, że jesteś - bez Ciebie, czytelniku, nie byłoby nic, a to, co by było, nie miałoby prawa bytu. Do przeczytania, i miejmy nadzieję, że licznik dorobi się kolejnego zera.

2 komentarze:

  1. Aj, Marcinu. Powiem Ci, że może nie tak bardzo kompromitujący jest fakt robienia nas wszystkich w ch*ja (ażesz, nawet trafiło w kontekst Twojej wypowiedzi) przez panów od marketingu, bo świadomość społeczeństwa rośnie i nawet przedszkolak dziś wie, że jeżeli pastę do zębów reklamuje pan w okularach, to znaczy, że ktoś chce, żeby nasz przedszkolak myślał, że ten pan z reklamy jest mądry. Bardziej chyba rozczarowujący jest fakt, że w dobie dzisiejszych technologii, świadomości życia na tym świecie i wiedzy o wszystkim, co nas otacza, tak łatwo ludzie potrafią do nas przemawiać przez genitalia, tak jakby czyjeś jaja emitowały jakiś zajebisty, bezprzewodowy sygnał (a po kablu to już uhuhu!), a cały mózg po prostu siada, zajęty transportowaniem swoich magazynów krwi tu i ówdzie. Z drugiej strony ma to swoją niesamowitą zaletę, bo gdyby seks był "ąę", to mało kto odczuwałby z niego przyjemność, a gatunek kobiecy zostałby zdziesiątkowany przez migrenę. Srutututu, kupa drutu - Ty wiesz, że ja się z Tobą zawsze zgadzam, nawet gdybyś pisał, że jedzenie własnych odchodów wpływa korzystnie na paznokcie (i wcale nie ironizuję w nawiązaniu do speców od reklamy, którzy robią z nas bandę przygłupów). Jakby tego było mało, Hardkorowy Koksu po prostu idealnie zwieńczył cały Twój jubileuszowy wpis, i do teraz nie wiem, czy to on mnie kupił, czy Ty. Tak czy siak, jeśli chcesz, mogę odwiedzać Twojego bloga nawet i cztery razy dziennie - z takim przelicznikiem nawet się nie obejrzysz, a już przed upływem roku styknie Ci kolejny tysiąc. Aczkolwiek z Twoim męskim, którego nie musi aktywować żadny "Extra Strong Kisiel For Man", uporem, bez mojej pomocy też dasz sobie radę, bo nie tylko ja Cię przecie ino uwielbiam.
    Przesyłam Buziaczki! (w wersji Light dla pań, gdyż zajęty jesteś :D)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Tępa rzeczywistość" mnie przeraża, a może nie tak bardzo sama ona, jak ludzie, którzy się nią zachwycają. Panowie od reklamy próbują wychować sobie tępe społeczeństwo, żeby mieć nad nim władzę, ale ja się nie dam... gdzieś mam ich "shiny, biorythm, clinical, czy naturals". Moja, jak to szło, wyjątkowa codzienność nie potrzebuje tej całej otoczki, chociaż czasem fajnie się z tego pośmiać.

    Nie będę się aż tak bardzo produkować, bo podpisuję się pod słowami Ryby, i zgadzam się z nią co do tego, że zawsze się z Tobą zgadza i ja też, bo jak można nie zgadzać się z osobnikiem o tak wysokim IQ (oczywiście złożyłam to źle, ale jejku, jak trudno to napisać, o wiele lepiej się mówi, z resztą nie jestem dobra w składaniu zdań złożonych... wogóle, czy to ważne?:) )

    Moje buziaki lecą w pełnej wersji, a co mi tam ;* do tego dorzucę Ci możliwość nielimitowanych rozmów ze mną - zupełnie za free.
    Aha! jeśli chcesz, żeby Twoje włosy, skóra i paznokcie wyglądały wiecznie młodo, to wpadnij do mnie na napar o bursztynowym kolorze i intensywnym smaku, czyli mówiąc po ludzku - herbatkę.

    OdpowiedzUsuń

Krótka, treściwa opinia, albo surowa jazda i długi wywód ociekający w krwistą krytykę!

'klik' i piszesz