Witam ponownie! Jako iż ostatnio trochu czasu spędziłem w domu (no dobrze, prawie tydzień ciągłego leżenia w łóżku to dość dużo ^^), miałem okazję odświeżyć swoją biblioteke muzyczną. I był to świetny pomysł - natrafiłem na kilka utworów, które z pewnością każdy kiedyś słyszał, niejedni może się na nich wychowali. Są to dość stare kawałki, jednak potężnie ponadczasowe. Darzę je wielkim sentymentem i powracam do nich co jakiś czas, pozwalają mi się trochu rozmarzyć i powrócić pamięcią do miłych chwil. Są też boskim powrotem do klimatu wakacji i totalnej sielanki ;)
Mam nadzieję że odświeżą Wasze wspomnienia, tak jak to zrobiły z moimi. Osz kiedyś to była wspaniała muzyka - ciekawi mnie czy za paręnaście-dziesiąt lat będziemy wracać w podobny sposób do dzisiejszych kawałków...
Enjoy.
OMD - How Bizzare
Prawdopodobnie piosenka nr 1. w temacie wakacyjnych wspomnień, rzadko dziś słyszana i pewnie przez wielu już zapomniana - sam parę miesięcy temu byłem zaskoczony nazwą jej wykonawcy. Dźwięki niezwykle pozytywne, nastrajają na dodatnie fale. Sporadyczny motyw trąbki wpada w ucho, podobnie z resztą jak całokształt utworu.
Mungo Jerry - In The Summertime
Tzw. 'rowerowa piosenka', tak na dobrą sprawę to jedyny utwór Mungo Jerry jaki kojarzę. Organy przygrywające w tle główną melodię, nie do końca wyraźny głos wokalu - warto też wsłuchać się w śpiewany tekst, niesamowicie optymistyczny. Wszystko podane w owocowym sosie, ze szczyptą cynamonu i wisienkami tu i ówdzie. Plus zimna Cola z lodem.
Beach Boys - Kokomo
Ten kawałek z kolei przenosi nas bezpośrednio na plażę jakiegoś ciepłego morza czy oceanu, koniecznie z bezchmurnym niebem, zachodzącym słońcem i otaczającymi nas kobietami/mężczyznami w ręcznikach (niepotrzebne wykreślić). Przygrywające bongosy idealnie oddają atmosferę wysp Bahama tudzież innych egzotyków.
Apollo 440 - Krupa
Tu z kolei utwór mniej wakacyjny, zdecydowanie bardziej elektroniczny niż powyższe małe dzieła sztuki. Jednak to właśnie on zapoczątkował moje odświeżenie dawnych utworów, dlatego postanowiłem że muszę go Wam unausznić. Był wykorzystywany w licznych reklamach, programach TV, filmach czy grach, jego charakterystyczny motyw przewodni odgrywany na wielu instrumentach jest dość... charakterystyczny? ;)
Red Hot Chilli Peppers - Under The Bridge
Na podsumowanie dzisiejszego wpisu coś bardziej refleksyjnego, z wszechobecnymi dźwiękami gitary. Co tu dużo mówić - jeden z flagowych kawałków 'RHCP', powielany licznymi coverami które jednak nie są w stanie dorównać klimatem oryginałowi. Genialny popis gitarzystów, połączenie spokojnych brzmień na początku i mocniejszych doznań po rozwinięciu zaowocowało niezwykle ciekawym i głębokim utworem.
Na dziś wystarczy, kolejna dawka dźwięków miłych uszom przy następnej okazji - a ja czekam na Wasze propozycje tematyczne kolejnych wpisów.
Do usłyszenia!
miło mi :) red hot chilli peppers nawet lubie;]
OdpowiedzUsuńa przy Apollo440, to przypadkiem nie miało być "Ain't Talkin' 'Bout Dub"?
OdpowiedzUsuńNie, taki tytuł nosi ten utwór w ich albumie :) Choć nie przeczę, może też masz rację - można spotkać różne wariacje na ten temat.
OdpowiedzUsuń