Zaczęło się na przystanku autobusowym. Oponent przyjął bierną postawę, wciąż pozostając groźnym zważywszy na liczebną przewagę. Uniosłem lewą rękę, nieznacznie zawinąłem na niej rękaw, który teraz ukazywał mi zegarek - autobus pojawił się trzy minuty przed czasem. Zawsze pojawia się przed czasem - pomyślałem, - zawsze wtedy, kiedy nie ja. Wjechał w zatokę, uchylił drzwi. Uznałem to za doskonały moment na ofensywę, odwinąłem więc rękaw, zgiąłem nogę w kolanie, jedną z rąk (to musiała być jedna z nich) rozepchałem kieszeń w torbie by wymacać w niej bilet, postawiłem zamierzony krok i...
Layton Sound
Nieregularny kilkumiesięcznik kreatywny.
środa, 15 lutego 2012
wtorek, 10 stycznia 2012
Jeszcze mi stoi
Tak, choinka pod moim oknem wciąż stoi, świeci zielonymi lampkami i ma się dobrze. Czasami zastanawiam się dlaczego ten niemiecki zwyczaj rozprzestrzenił się wśród narodów świata. Chrześcijanie w Afryce też mają choinki?
niedziela, 20 listopada 2011
Live forever or die trying
Ot, zauważyłem plakat filmu 'In Time', a pod tytułem to fajne i trafne spostrzeżenie, będące najwyraźniej marketingowym hasłem owej produkcji. Samo 'In Time' zainteresowało mnie z dwóch powodów.
niedziela, 21 sierpnia 2011
Gorzej jak źle
Co za straszny, nietolerancyjny świat. Chamski.
Konkretny przykład: byłem w środę w Warszawie, chciałem wraz z mą lubą odwiedzić Centrum Nauki Kopernik. W drodze powrotnej na pociąg zatrzymaliśmy się na przystanku komunikacji miejskiej, coby złapać autobus i dotrzeć na miejsce szybciej i wygodniej (i celniej, wszak jako mieszkaniec Kujaw i Pomorza nie znam stolicy tak dobrze jak własnej kieszeni). Wśród nas czekających czekała i jedna, dość charakterystyczna osoba – dwudziestoparoletnia kobita o włosach ściętych krócej niż moje, ujętych w fiolet, z Ray Benami na nosie i o względnie oryginalnym odzieniu. Przypominała mi Grace Jones. Myślę sobie: ok., co tam, babka ma swój styl; w zasadzie robi na mnie wrażenie. Ale w tej chwili podszedł do niej penis.
niedziela, 1 maja 2011
Orły, sokoły, bażanty
Danuta Rinn - Gdzie Ci Mężczyźni
Niech mnie, co za kobieta! Jeśli którakolwiek ma nas, facetów, oceniać, to właśnie czcigodna pani Danuta zdobywa sobie u mnie niepisane doń prawo - być może uwiodła mnie swoim nastoletnim (śpiewając ten kawałek miała przecież 40 zasłużonych lat!), skrzydlatym, nieco drapieżnym głosem (i seksownym!, z charakterystycznym wdziękiem 'dawnych kobiet', jeśli szanowny Czytelnik wie co mam na myśli); niewykluczone też, że niebagatelne znaczenie miały trąbki kusząco ryczące w refrenie.
Niech mnie, co za kobieta! Jeśli którakolwiek ma nas, facetów, oceniać, to właśnie czcigodna pani Danuta zdobywa sobie u mnie niepisane doń prawo - być może uwiodła mnie swoim nastoletnim (śpiewając ten kawałek miała przecież 40 zasłużonych lat!), skrzydlatym, nieco drapieżnym głosem (i seksownym!, z charakterystycznym wdziękiem 'dawnych kobiet', jeśli szanowny Czytelnik wie co mam na myśli); niewykluczone też, że niebagatelne znaczenie miały trąbki kusząco ryczące w refrenie.
poniedziałek, 31 stycznia 2011
Makao
Dokładnie - tak, jak podpowiada Ci tytuł. Dziś chcę przekazać Ci wiedzę, którą możesz zabłysnąć przy najbliższym spotkaniu wzbogaconym partyjką w makao. Będzie krótko i zwięźle - wczoraj, mając okazję rozegrać niedługą serię w powszechnie znaną planszówkę 'Eurobusiness', przekonałem się jak bardzo obce są ludziom wszelkie instrukcje obsługi, i - co się z tym wiąże - zasady, które mają uczynić grę sensowną. Przyznam, że akurat w przypadku tej gry nie jest to szczególnie zgryźliwa kwestia, wszak omijanie regulaminu nadaje jej życiowego charakteru i jest całkiem kozackie. Wczorajsza sytuacja przypomniała mi jednak dziesiątki chwil, w których 'świecimy' wiedzą na temat tych najwłaściwszych zasad - proszę więc, oto przed Tobą te najbardziej podstawowe. Nie musisz się nimi kierować, myślę jednak, że warto być ich świadomym.
piątek, 7 stycznia 2011
Mój pierwszy mili... khem, tysiąc
Kapitalna sprawa - dobiliśmy do tysiąca odwiedzin! Możesz sprawdzić to po prawej stronie tegoż (jak i każdego kolejnego) tekstu, białe cyfry na czarnym, stylowym tle spełniają tę właśnie rolę. Cieszy mnie taka kolej rzeczy, przede wszystkim ze względu na to, że blog ten jest dla mnie pewnego rodzaju uczelnią dziennikarską - jeno w miejsce doktorów mam Ciebie, czytelniku. Na przełomie niespełna półtora roku zmieniałeś się, rosłeś, zyskiwałeś kolejne, nowe oblicza i byłeś motorem napędowym do tego, co mogę śmiało nazwać moją małą publicystyką. Dlatego też, pchany szacunkiem do Ciebie, dziękuję Ci za dotrzymanie towarzystwa w tym niemym dialogu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)